Jednostronne Telefony

Wiele podróżuję i telefon w pokoju wciąż należy do bardzo ważnych narzędzi (szczególnie tam, gdzie jest słaby sygnał komórkowy). Ale lata temu zanim komórki były powszechne, odczuwałem frustrację kiedy w pokoju nie miałem dostępu do telefonu. Kiedyś przebywałem w pokoju gościnnym na uczelni, na której usługiwałem. Pokój był ładny, ale z telefonu nie mogłem korzystać. Był on zablokowany z obawy przed ogromnymi rachunkami za rozmowy dalekodystansowe. Byłem w stanie odbierać telefony, ale sam nie mogłem dzwonić. Jednego ranka potrzebowałem skontaktować się ze swoim biurem i zacząłem się modlić, aby ktoś stamtąd do mnie zadzwonił i uwolnił mnie z tego jednostronnego telefonicznego więzienia. Bóg odpowiedział na modlitwę i zadzwonili do mnie z biura, potem skontaktowali się osobą, z którą musiałem rozmawiać, po czym osoba ta zadzwoniła do mnie. Tak więc rozmawiać mogłem tylko wtedy gdy ktoś do mnie dzwonił; gorzej kiedy to ja chciałem dzownić. Jako mały chłopiec, Samuel mieszkał z kapłanem Helim. I oto co Biblia mówi:”A Pan ponownie, po raz trzeci zawołał: Samuelu! Wstał więc i poszedł do Heliego i rzekł: Oto jestem, wołałeś mnie? I zrozumiał Heli, że to Pan woła pacholę. Rzekł więc Heli do Samuela: Idź, połóż się. A gdy cię zawoła, powiedz: Mów, Panie, bo sługa twój słucha. I poszedł Samuel i położył się na swoim miejscu.”(1Sam.3:8-9). I tak się stało; kiedy Pan ponownie zawołał Samuela, ten odrzekł: Mów Panie, bo sługa twój słucha.

Bóg chciał rozmawiać z Samuelem, ale nie mógł się przedostać. Musiał wołać go trzykrotnie. Bóg ma rzeczy, o których chciałby z tobą rozmawiać, o twoich problemach,  przyszłości, pytaniach, decyzjach. Ale może twój telefon działa tylko w jedną stronę. Wołasz do Boga kiedy jesteś w potrzebie, kiedy chce ci się i mówisz co masz na myśli. Ale może nie pozwalasz na to, by Bóg wyszeptał coś do twojej duszy. Bóg chce, aby modlitwa była dialogiem, nie monologiem.

Nasze modlitwy często wyglądają tak,  jakbyśmy wygadali się Bogu w słuchawkę i zaraz ntychmiast ją odkładamy, nie pozwalając, aby On po drugiej stronie coś do nas powiedział.  Co jednak dzieje się kiedy nasza linia telefoniczna jest dwustronna; z ziemi do nieba i z nieba na ziemię? Oto co powiedział Bóg do Samuela: „Oto Ja uczynię w Izraelu rzecz, od której każdemu, kto o niej usłyszy, w obu uszach zadźwięczy” (1Sam.3:11). Co za wspaniała nowina! Bóg pragnie ukazać ci wspaniałe rzeczy, ale musisz przestać mówić i zacząć wsłuchiwać się. Kiedy więc modlisz się, pozwól na cichy czas, daj Bogu miejsce, by mógł przemawiać. On może nie będzie mówił tak jak rozmawiał z Samuelem, ale poprzez Ducha Świętego może pokazać ci słowo, rozjaśnić spojrzenie na sytuację, wnieść nowy pomysł.

Wiem jak bardzo frustrującym jest kiedy otrzymujesz informacje nie mogąc niczego od siebie przekazać; Bóg czuje się podobnie. Jeśli twój telefon działa tylko w jedną stronę i tylko ty dzwonisz, może warto spróbować modlitwy Samuela: Mów Panie, bo sługa twój słucha.

Ważnym jest, aby Bóg otrzymywał telefony od ciebie, ale jeszcze ważniejszym jest, abyś ty otrzymywał telefony od Boga.

                                                                   Ron Hutchcraft/ Tł. Aldona Kozlowska

Fatalne w skutkach rozproszenie uwagi

Przez długie lata Amerykanie nie łapali konceptu piłki nożnej. Był to sport reszty świata, nie cieszący się zbytnią popularnością w USA. Mieliśmy okazję być gospodarzami Pucharu Świata i wtedy wielu Amerykanów zaczęło łapać to, czego świadomy już od dawna był świat. Jest to największa obsesja sportowa świata. Obsesja może być zbyt mocnym słowem, ale zauważcie co działo się w Tajlandii. Jednego wieczoru podczas Pucharu Świata ulice jednego z tajskich miast całkowicie opustoszały. „Rozgrywa się Puchar Świata! Muszę być przed telewizorem?” Nawet straż bankowa opuściła miejsca pracy, by oglądać mecz. I w chwilach kiedy straż i reszta miasta wpatrzeni byli w mecz, wiadomo co się działo. Wielu złodziei oczyszczało banki. Nie pamiętam, kto wtedy wygrał, ale z pewnością wiem, kto stracił pieniądze. Ewangelia Łukasza opisuje czasy poprzedzające powtórne przyjście Chrystusa. „A jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego. Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki i nastał potop i wytracił wszystkich. Podobnie też było za dni Lota; Jedli, pili, kupowali, sprzedawali, szczepili, budowali; A w dniu kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba ogień z siarką i wytracił wszystkich. Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi” (Łuk.17:26-30).

Co ci ludzie robili, czy czynili zło? Tak, ale nie o tym jest tu mowa. Ludzie prowadzili tu zwyczajne życie; szczepili, budowali, żenili się, jedli, pili; to nie są grzeszne rzeczy. Byli tak bardzo zajęci codziennością, że rozminęli się z ważniejszymi rzeczami w historii. Podobni byli to naszych kibiców piłkarskich w Tajlandii. To pewnego rodzaju fatalne w skutkach rozproszenie uwagi; wszyscy zahipnotyzowani stosunkowo zyczajnymi rzeczami i rozminęli się z tym, co naprawdę ma wartość. Może i my należymy to tej grupy ludzi.

Pojawiają się małe rzeczy w obliczu wieczności, które pochłaniają naszą uwagę i stają się dla nas wielkimi rzeczami, co z kolei sprawia, że zbyt lekko podchodzimy do tego, co naprawdę się liczy. Na przykład sport. Osobiście nie jestem obłudnym faryzeuszem, dla którego nie liczy się sport, nie! Mam swoje drużyny, za którymi kibicuję; możecie zapytać moich synów – jestem tak głośnym kibicem, jak reszta mojej rodziny. Ale niektórzy z nas poświęcają nieproporcjonalną ilość czasu rozmawiając, myśląc, oglądając sport. Kiedy nasza drużyna przegrywa, wywołuje to w nas złość, rozczarowanie i nawet depresję. Ale kiedy spojrzymy na to z dystansu, jakie to ma naprawdę znaczenie kto wbił gola?

Możemy uzależnić się od sportu, naszego ulubionego programu TV, ulubionej muzyki. Stajemy się uzależnieni od samochodów, antyków, odzieży, sprzętu, Internetu. Chyba każdy z nas posiada jakieś uzależnienie, które spycha wszystko inne na dalszy plan i pochłania większość naszego czasu, pieniędzy i energii. Nie mówię tu, aby wszystko odsunąć z naszego życia, to co proponuję to zadać sobie pytanie „Czy jest coś, co mnie bardziej pochłania aniżeli powinno?”

Jezus mówił, że zwyczajne życiowe czynności mogą nas tak wciągnąć, iż rozminiemy się z tym, co On czyni, lub czego On pragnie od naszego życia. Niektóre z tych rzeczy stają się bożkami, kiedy przyciemniają i osłabiają naszą relację z Bogiem.

Myślę, że kibice z Tajlandii mogą udzielić nam wszystkim dobrej rady: Nie dajmy się shipnotyzować rzeczami, które tak naprawdę nie mają znaczenia, w wyniku czego utracimy to, co posiada prawdziwą wartość. Lub jakby to powiedział Jezus: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego”                                                                                                                                                    Ron Hutchcraft / Tł. Aldona Kozlowska

Identyfikacja Zabójcy

Wraz z żoną przeżywaliśmy szczególne tygodnie naszego życia w Rezerwacie Navajo w Arizonie i Nowym Meksyku. Ale podczas jednej letniej wizyty wisiała nad nami ciemna chmura. Pojawiła się tam tajemnicza choroba, o której wiele mówiło się w wiadomościach. Z jej powodu zmarło około 20 osób. Nagle ludzie zaczęli mieć problemy z oddychaniem i po krótkim czasie umierali. Choroba ta zaczęła pojawiać się w wielu regionach całego kraju. Było to dowodem na to, że zabójca nie był jedynie chorobą rezerwatu. Ale w początkowej fazie w rezerwacie wybuchła panika. Służba zdrowia i eksperci pojawiali się w okolicy, by znaleźć powód choroby. W końcu odkryto przenoszone przez gryzonie źródło, które nazwali Hantawirusem, dzięki czemu w ofiarach pojawiła się nadzieja wyleczenia. Do tego czasu personel medyczny leczył jedynie symptomy, ale każdy wiedział, że zabójca nadal będzie zbierał żniwo aż do chwili kiedy zostanie on prawidłowo zidentyfikowany.

Bibla – Boża księga identyfikuje nawiększego zabójcę wszechczasów; największy problem z jakim ty i ja się borykamy. Wielu z nas nie wpisałoby tej choroby na listę naszych problemów, które wymagają rozwiązania. Na listę z pewnością wpisalibyśmy symptomy. Widzimy zniszenia jakie choroba ta wywołuje w naszych rodzinach, w naszych relacjach i w nas samych.

Ale oto diagnoza, Izajasza 59:1-2 „Oto ręka Pana nie jest tak krótka, aby nie mogła pomóc, a jego ucho nie jest tak przytępione, aby nie słyszeć. Lecz wasze winy (czyli nasze grzechy, nasze złe uczynki) są tym, co was odłączyło od waszego Boga, a wasze grzechy zasłoniły przed wami jego oblicze, tak że nie słyszy.”  W twoim i moim świecie jest zabójca na wolności zwany grzechem. Z jego powodu jesteśmy oddaleni od Boga i brak tej jednej ralacji wywołuje tak wiele nieszczęścia.

Przede wszystkim grzech wymaga definicji. Czym jest? Jest życiem bez Boga; ja sam, nie Bóg kieruję swoim życiem. Niezależnie jak bardzo religijni jesteśmy, każdy z nas jest winny tego samego – Bóg nie jest w centrum naszego życia. Rzym.3:23 mówi: „Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” Z tego wynika wiele naszych „małych” wyborów i decyzji odsuwających na bok to, czego od nas chce Bóg i dążenia do spełniania naszych własnych celów.  

Wirus grzechu buduje ścianę pomiędzy Bogiem, a nami. Symptomami tego jest samotność, niskie poczucie wartości, rozczarowania w relacjach, depresja, gniew. Wszysto to, ponieważ żyjemy bez Bożej miłości. Może przez całe życie zmagasz się z powyższymi symptomami i próbujesz je łagodzić bez odkrycia prawdziej przyczyny. Jedynie relacja z Bogiem może wnieść prawdziwe uleczenie.  Jeśli jesteś gotów na przyjęcie lekartwa, oto co mówi Izajasz 53:5-6: „Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze, Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich.”

Otwórz swoje życie na przyjęcie nie tego, kto posiada lekarstwo, lecz Tego, który sam jest lekarstwem.                                                                                 

                                                                                   Ron Hutchcraft/ Tł. Aldona Kozlowska

Skarb w Ziemi

Jeden z naszych przyjaciół opowiedział nam o pewnej kobiecie mieszkającej w okolicy. Wraz z mężem posiadali piękną farmę, ale kiedy mąż zmarł, praca na farmie była dla niej wyzwaniem ponad siły. Część famy przeznaczona była na piękny ogród warzywny, o który kobieta ta dbała przez wiele lat. Po śmierci męża pozwoliła sąsiadowi, aby uprawiał go jak swój własny ogród. Jednego dnia sąsiad zbierał marchew z ogrodu i nagle przystanął, by przyjrzeć się jednej marchewce, która wydawała się niezwykła. Wyglądała jakby wyrosła w klepsydrze; była szeroka z góry i dołu i bardzo wąska na środku. Kiedy mężczyzna strząsnął ziemię z marchwi, jakież było jego zaskoczenie, gdy zobaczył co znalazł. Na środkowej części marchwi umieszczony był złoty pierścionek.  

Marchew ta w jakiś sposób rosła wokół i poprzez pierścionek. W środku pierścionka znajdowała się data sprzed 50 lat. Mężczyzna przyniósł pierścionek do wdowy, która po jego ujrzeniu rozpłakała się. Jej mąż, który zmarł krótko po ich 50 rocznicy ślubu, dał jej ten pierścionek w dniu ich ślubu. Kobieta zgubiła go wiele lat temu. I oto nagle cenny skarb odnalazł się w najmniej oczekiwanym miejscu.

W Liście do Filipian Paweł zawarł w jednym zdaniu pasję swojego życia: „Żeby poznać Chrystusa” (Fil.3:10). Paweł rozumiał, że relacja ta jest centralną częścią tego życia, jak również całej wieczności.

Po 30 latach dynamicznego życia i służby dla Jezusa, Paweł wciąż dążył „żeby poznać Chrystusa” i dalej mówi: „doznać mocy zmartwychwstania jego” – tego chyba każdy z nas potrzebuje, by radzić sobie z codziennymi wyzwaniami życia. „I uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci.” „Mocy zmartwychwstania” – tak! Cierpienia? – nie bardzo.

Jednak droga do mocy prowadzi przez ból. Nie można mieć Niedzieli Wielkanocnej bez Wielkiego Piątku. Może dzisiaj żyjesz w części Wielkiego Piątku. Pamiętaj, co wydarzyło się w ogrodzie. Skarb został znaleziony w ziemi, w miejscu, gdzie nikt nie spodziewał się go znaleźć.

Tak mają się rzeczy z bliską relacją z Jezusem. Największe skarby często odnajdywane są w ziemi, w brudzie, w naszym bólu i cierpieniu. Możesz dotknąć Jezusa w chwilach cierpienia w sposób w jaki nigdy nie byłbyś w stanie go dotknąć będąc w innej sytuacji. Ci, którzy znają Jezusa w najbardziej osobisty sposób, którzy promieniują jego mocą najwyraźniej to ci, którzy razem z nim przechodzili najciemniejsze doliny.

Ta społeczność z Jezusem tworzy się kiedy nie wystarcza ci już samego siebie, kiedy pozbywasz się własnych źródeł i po prostu wpadasz w otwarte i miłujące ramiona Jezusa. Jego moc wówczas wypływa w twoim życiu. Ci, którzy najbardziej znają Jezusa, to ci, którzy go najbardziej potrzebowali.

Nie od ciebie zależy czy przechodzisz przez trudne okresy, czy też nie. Ale możesz postanowić, że wykorzystasz ten czas, by poznać Chrystusa tak, jak nigdy to tej pory go nie znałeś. Największe skarby często ukryte są w nieoczekiwanym miejscu.    

                                                            Ron Hutchcraft/ Tł. Aldona Kozlowska