Walki "Czarnego Piątku"

W weekend udałem się do jednego z większych sklepów – Mikołaj chodził pomiędzy stoiskami, życząc wszystkim Wesołych Świąt. Później powiedziałem żonie:„Fajnie było widzieć Mikołaja, byłem tylko zaskoczony, że miał przypięty do paska gaz łzawiący” (To już sam wymyśliłem). Nigdy jednak na to bym nie wpadł, gdyby nie wiadomości w dzienniku mówiące o ludziach, którzy byli popychani, przewracani, stratowani, wywiezieni do szpitali, a nawet postrzeleni – wszystko po to, aby coś tanio kupić. W tym czasie po Internecie krążyły zdjęcia, które byłyby bardzo zabawne, gdyby nie fakt, że w istocie były bardziej smutne niż zabawne. Pierwsze ukazywało się zdjęcie ludzi koczujących nocą przy sklepach. Drugie pokazywało tłumy Egipcjan zgromadzonych na placu w Kairze. Ich celem było obalenia dyktatury. Widząc te zdjęcia uśmiechałem się, ale po chwili poważniałem – zdając sobie sprawę z ich kontrastu. Jeden tłum walczył o tanie okazje. Drugi tłum walczył o wolność. Byłem gotów ułożyć te zdjęcia obok siebie i nadać im tytuł: „A o co ty walczysz?”

Nie mam nic przeciwko okazyjnym zakupom. Ale kontrastowe cele tych tłumów przypomniały mi, abym inwestował w walki, które naprawdę mają znaczenie, mimo, że w życiu codziennym pojawia się mnóstwo mniej ważnych walk, które pochłaniają moją uwagę.

Nasze życie często wypełnione jest walkami o lepszy dom, większe dochody, większą liczbę przyjaciół na Facebook, więcej frajdy, więcej tytułów, więcej sportu, gadżetów, rozrywki. Tańczymy do muzyki obecnej kultury, dyktującej nam co musimy posiadać, co powinniśmy zobaczyć, co mamy robić. Wkładamy więcej energii w posiadanie aniżeli w dawanie, w czynności aniżeli w relacje, w programy i przedstawienia, aniżeli w przyjaźnie.

Chrześcijanie mają tendencje określania siebie na podstawie 10% tego, co nas różni, aniżeli 90% tego, co nas jednoczy. Małżonkowie walczą o rzeczy nieistotne, zamiast walczyć o małżeństwo. Relacje pomiędzy członkami rodziny, przyjaciółmi, partnerami biznesowymi często skupiają się na rzeczach małostkowych zamiast na tym, co naprawdę jest ważne. Ludzie w kościele walczą o rodzaj muzyki i osobiste preferencje zamiast walczyć o ludzi zaginionych i zranionych.

Jezus napominał, abyśmy nie uganiali się za rzeczami, które przemijają, które wypełniają życie ludzi żyjących jakby tylko ten świat istniał. W ewangelii Mateusza 6:32-33 Bóg mówi: „szukajcie najpierw Królestwa Bożego” Innymi słowy, rzeczy, które posiadają wartość w Bożych oczach i o które warto walczyć takie jak: szczęśliwe małżeństwo, zdrowe relacje, wychowywanie dzieci, które kochają Jezusa. Walcz o nieśmiertelne dusze ludzi, których znasz, o bezsilnych i poranionych – ci ludzie leżą Jezusowi na sercu, a winni leżeć i tobie. Badzo podoba mi się określenie nadane Dawidowi „przyjaciel Boga” gdyż powiedziane było o nim „wojny Pana bowiem prowadzi mój pan” (1Sam.25:28). Bo przecież tylko te walki naprawdę warto toczyć.                                         

  Ron Hutchcraft / Tł. Aldona Kozlowska