Wraz z żoną zatrzymaliśmy dwie pamiątki z naszego ślubu. Jedną był kawałek tortu, który zamroziliśmy, drugą był nagrany film. Film okazał się lepszym pomysłem niż tort. Tort zjedliśmy w pierwszą rocznicę ślubu. Po roku smakiem daleko odbiegał od tego, który jedliśmy na ślubie. Film za to służył nam przez wiele lat; oglądaliśmy go wiele razy w dniu kolejnych rocznic. Dobrą rzeczą jest kiedy para pamięta swoją rocznicę; dobrze jest przypominieć sobie gdzie to wszystko się zaczęło. Taka podróż w przeszłość może często na nowo rozniecić miłość. Jezus wiedział, że istnieje miejsce, które każdy z nas będzie musiał często odwiedzać. „Albowiem ja przejąłem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus ten nocy, której był wydany, wziął chleb, a podziękowawszy, złamał i rzekł: Bierzcie, jedzcie to jest ciało moje za was wydane; to czyńcie na pamiątkę moją. Podobnie i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to nowe przymierze we krwi mojej; to czyńcie ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moją. Albowiem ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie” (1Kor.11:23-26).
Jest to przesłanie czytane w wielu kościołach przy Wieczerzy Pańskiej – komunii. Jezus podkreślił, że celem tego wszystkiego jest, abyśmy pamiętali Jego i jego krzyż. Innymi słowy Jezus powiedział, że często winniśmy wracać do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło.
W powyższym fragmencie została ustanowiona Wieczerza Pańska, ale sedno rozciąga się ponad ten obrządek. Chodzi o to, że winniśmy często przychodzić pod krzyż , gdzie dokonało się nasze odkupienie. Jezus ustanowił to poprzez Wieczerzę, wiedząc, że jako ludzie mamy skłonności do zapominania.
Wspominanie ceny, jaką Jezus zapłacił za nas ma miejsce podczas Komunii i tak powinno być. Ale to może również mieć miejsce w twoim domu kiedy duchowo i emocjonalnie zbliżasz się pod krzyż. Możesz przyjść pod krzyż podczas jazdy samochodem, lub podczas samotnego spaceru. Możesz tam się udać kiedy masz ogromne poczucie winy, kiedy odczuwasz zwątpienie, lub kiedy pogrążony jesteś w smutku. Możesz przyjść pod krzyż i spojrzeć w oczy temu, który umierał tam przygnieciony ogromem twojego grzechu.
To właśnie pod krzyżem oświadamiamy sobie powagę naszego grzechu, grzechu który tak często usiłujemy usprawiedliwiać. Pod krzyżem doświadczamy przebaczenia i Bożej miłości. Tam obnażamy się i odsuwamy od siebie spotkania, obowiązki, zasady postępowania i uświadamiamy sobie, że chrześcijaństwo tak naprawdę sprowadza się do dwojga ludzi: Jezusa umierającego na krzyżu i mnie u stóp krzyża. I to wyjaśnia wszystko.
Powracaj często pod krzyż. Wracaj do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło, a za każdym razem doznasz przemiany.
Ron Hutchcraft/ Tł. Aldona Kozlowska