„Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas...”
1Mojż.1:26
Krytyk filmowy i kolumnista Michael Medved podzielił się poniższą anegdotą pochodząca z jego żydowskiego dziedzictwa.
Kilka lat temu Rabin Jacob Karmenatzky wybrał się w podróż do Izraela w towarzystwie swojego nastoletniego wnuka. Ku ironii ci dwaj głęboko religijni ludzie zostali posadzeni w samolocie obok znanego Izraelskiego przywódcy socjalistycznego, który był jawnym ateistą. W czasie podróży cyniczny ateista zauważył sposób, w jaki chłopiec opiekował się brodatym dziadkiem, zaspakajając jego potrzeby. Wstawał, aby przynieść mu szklankę wody, pomógł zdjąć buty, założyć pantofle i na wiele innych sposobów okazywał, iż jego naczelną troską była wygoda dziadka.
W chwili kiedy chłopiec wstał, aby wykonać kolejny uczynek, ateista nie mógł powstrzymać ciekawości i zwrócił się do rabina: „Wytłumacz mi coś” – poprosił. „Dlaczego twój wnuk chodzi koło ciebie jakbyś był jakimś królem? Ja też mam wnuka, ale on nie poświęciłby dla mnie dłuższej chwili”
„To bardzo proste” – odrzekł rabin. „Razem z wnukiem wierzymy w Boga, którzy rządzi wszechświatem, który wszystko stworzył, włącznie z pierwszym człowiekiem. Oznacza to, że w oczach chłopca jestem o dwa pokolenia bliżej ręki samego Boga. Ty natomiast w oczach swojego wnuka jesteś dwa pokolenia bliżej małpy”
To, w jaki sposób wierzysz posiada znaczenie i wyrażone będzie w sposób w jaki traktujesz innych ludzi. Jeśli postrzegamy nasze pochodzenie jako zrządzenie przypadku, lub widzimy człowieka jako tymczasową materię, z której po śmierci pozostaje tylko proch, wówczas nie mamy żadnych podstaw i powodów aby cenić innych. Z drugiej strony, jeśli rozumiemy, że jesteśmy stworzeni przez miłującego Boga na jego wzór i podobieństwo, wtedy spoglądamy na ludzi z szacunkiem, gdyż są oni częścią Bożego stworzenia.