Świąteczny Prezent dla Mamy

Robertowi siedzącemu w śniegu na podwórzu  zaczynało robić się zimno. Cienkie dziurawe buty nie zatrzymywały ciepła. Rober siedział już tak przez godzinę usiłując wpaść na pomysł jakim prezentem mógły obdarować swoją mamę. Nawet gdyby coś wymyślił, to i tak nie miał pieniędzy. Od kiedy ojciec zmarł, rodzina zaledwie wiązała koniec z końcem. Matka pracowała w szpitalu, ale niewielkie zarobki nie były w stanie pokryć podstawowych potrzeb. Jednak pomimo ubóstwa rodzinę łączyła miłość i wzajemna troska. Robert miał dwie starsze i jedną młodszą siostrę. Siostry zdążyły wcześniej przygotować prezenty dla mamy. Była już Wigilia, a on wciąż nie miał pomysłu. Ocierając łzy, chłopiec ruszył w stronę sklepów, oglądając kolorowe wystawy. Wszystko było piękne, lecz niedostępne. Zapadał już zmrok kiedy zrezygnowany postanowił wracać do domu. Nagle jego wzrok napotkał coś błyszczącego na chodniku. Schylił się i podniósł 10-centówkę. Nigdy przedtem nie czuł się tak bogaty jak w tej chwili. Trzymając swój skarb wszedł do najbliższego sklepu. Jednak jego podekscytowanie szybko przygasło, kiedy sprzedawcy jeden po drugim wyjaśniali, że za 10 centów niczego nie kupi. Zniechęcony wszedł do kwiaciarni. Kiedy z beznadzieją w głosie zapytał właściciela czy może dostać coś za 10 centów na prezent dla mamy, ten spojrzał na malca, poklepał go po plecach, po czym dodał: „Zobaczymy co da się zrobić” Czekając, Robert spoglądał na piękne kwiaty i chociaż był małym chłopcem, rozumiał dlaczego matki i dziewczyny tak bardzo lubią kwiaty. W końcu właściciel sklepu powrócił niosąc bukiet dwunastu czerwonych róż. Serce chłopca zaczęło mocno bić gdy sprzedawca układał je w białym pudełku. „To będzie 10 centów” – zwrócił się do Roberta. Chłopiec z wolna wyciągnął rękę wręczając monetę. Nikt nie chciał mu dać niczego za 10 centów! Wyczuwając wahanie malca, sprzedawca dodał: „Właśnie mieliśmy obniżkę; 12 róż za 10 centów. Czy chcesz je?” Tym razem chłopiec już bez oporu wziął  z rąk sprzedawcy białe pudełko. Gdy rozpromieniony z radości zamykał za sobą drzwi, usłyszał uśmiechnięty głos zza lady: „Wesołych Świąt synu!” Kiedy sprzedawca powrócił na zaplecze, jego żona zapytała „Dla kogo przygotowałeś ten piękny bukiet?” Spoglądając w okno z drżącym głosem mężczyzna odrzekł: „Dziwna rzecz wydarzyła się dzisiaj. Kiedy rano otwierałem sklep, wewnętrzny głos nakazał mi odłożyć 12 najpiękniejszych róż. Myślałem, że zatraciłem zmysły, ale odłożyłem je. I oto kilka minut temu ten mały chłopiec wszedł do sklepu i chciał kupić prezent dla mamy za 10 centów. Kiedy mu się przyglądałem, to jakbym widział siebie samego wiele lat temu. Byłem małym chłopcem bez pieniędzy na prezenty. Kiedy z zazdrością oglądałem wystawy, jakiś obcy człowiek podszedł do mnie wręczając mi 10 dolarów. Kiedy więc dzisiaj ten malec wszedł do sklepu, wiedziałem do kogo należał głos, który wcześniej słyszałem. Wiedziałem też dla kogo bukiet ten był przygotowany”

Właściciel sklepu objął swoją żonę i kiedy wychodzili na ulicę, jakoś wcale nie odczuwali chłodu.  

Boże Narodzenie - Czas okazywania miłości

Boże Narodzenie to czas radości, dawania i dzielenia się, śmiechu, wspólnych chwil w gronie rodziny i przyjaciół, oraz kolorowych prezentów. Przede wszystkim jednak jest to czas okazywania miłości. Nigdy tego tak głęboko nie przyżywałam, aż do momentu kiedy mały chłopiec o dużych niewinnych oczach i rumianych policzkach dał mi wspaniały świąteczny prezent.

Marek był 11-letnim sierotą, który mieszkał z ciocią, zgorzkniałą kobietą w średnim wieku, którą irytował ciężar opieki nad swoim siostrzeńcem. Przy każdej okazji wypominała Markowi, że tylko dzięki jej szczodrości nie jest porzuconym sierotą. Pomimo tego, Marek był miłym i wrażliwym dzieckiem.

Nigdy nie zwracałam większej uwagi na Marka, aż do chwili kiedy zaczął zostawać po lekcjach (jak się później okazało wzbudzając tym gniew ciotki), aby pomóc mi posprzątać klasę po zajęciach. Sprzątaliśmy w ciszy, niewiele rozmawiając. Gdy rozmawialiśmy, były to rozmowy głównie o matce Marka. Chociaż był małym chłopcem kiedy zmarła, dobrze pamiętał tę delikatną, wrażliwą i kochającą kobietę, która poświęcała mu wiele czasu.

Zbliżało się Boże Narodzenie i Marek coraz rzadziej zostawał po lekcjach. Oczekiwałam na niego, ale mijały dni i chłopiec po lekcjach wybiegał ze szkoły. Jednego dnia zatrzymałam go pytając dlaczego nie zostaje mi pomagać. Kiedy dodałam, że brakuje mi jego obecności, oczy chłopca zaiskrzyły i z niedowierzaniem zapytał „Czy naprawdę brakuje mnie pani?” Wyjaśniłam więc mu jak bardzo cenię sobie jego pomoc. „Przygotowywałem dla pani niespodziankę na Święta” – wyszeptał nieśmiało, po czym zawstydzony wybiegł z klasy.

Nadszedł ostani dzień zajęć szkolnych przed Bożym Narodzeniem. Marek tego popołudnia cicho wkradł się do klasy, trzymając w ręku zawiniątko. „To mój prezent dla pani. Mam nadzieję, że się spodoba” – wyszeptał nieśmiało. Wręczył mi zawiniątko, które okazało się niewielką drewnianą szkatułką. „Jest piękna” – powiedziałam –„czy coś się w niej znajduje?” – zapytałam otwierając wieko. „Oh, tego co w niej jest nie można zobaczyć” – odpowiedział malec, „nie można tego dotknąć, ani skosztować, ani poczuć, ale mama zawsze powtarzała, że to sprawi, że dobrze się poczujesz kiedy jesteś osamotniony”

Z uwagą zaczęłam oglądać szkatułkę. „Cóż takiego w niej jest?” – zapytałam delikatnie

„To jest miłość” – wyszeptał malec – „mama zawsze mówiła, że jest to najlepszy prezent jaki możesz komuś dać”- powiedział i cicho wyszedł z klasy.

Moja mała drewniana szkatułka stoi na pianinie w pokoju i zawsze kiedy na nią spoglądam uśmiecham się.

Tak, Boże Narodzenie to czas radości, zabaw, śpiewu, wspaniałych kolorowych prezentów. Ale przede wszystkim jest to czas okazywania miłości.

„Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał” – Jana 3:16